Ahoy denizciler!
Za nami kolejna, trzecia już edycja rejsów South Sail Sensation! Tym razem popłynęliśmy w nieznane jeszcze wody Riwiery Tureckiej, odkrywając porty i zatoczki, które dosłownie zapierały nam dech.

Przygotowania do rejsu były mieszanką ekscytacji i lekkiej niepewności – tak daleko, poza UE, w zupełnie innej kulturze. Ale okazało się, że turecka gościnność przerosła nasze oczekiwania. Pracownicy marin byli pomocni, wyluzowani, uśmiechnięci, a kapitanów – w tym kobiety – traktowano z ogromnym szacunkiem.
Płynęliśmy trzema jachtami, w tym nietypowym Sun Loft 47 z floty Dream Yacht Charter – monohull z mesą na pokładzie, a pod nim tylko koje i łazienki. Ciekawe doświadczenie, choć załoga skarżyła się na gotowanie. Na wietrze jeden, jedyny palnik potrafił zgasnąć przy mocniejszym podmuchu, a kuchenka niestety nie była samopoziomująca.
I tak w piękne, wrześniowe niedzielne popołudnie ruszyliśmy z ambitnymi planami odwiedzenia przez tydzień portów i portowych miasteczek. Jednak już dwa dni w cudownych zatoczkach na południe i zachód regionu Göcek sprawiły, że zrozumieliśmy, że tu trzeba po prostu zwolnić. Woda była ciepła i błękitna jak z pocztówki, słońce grzało– idealne warunki na relaks.
Tureckie wody pełne są drewnianych i stalowych jolek wycieczkowych, co dodaje miejscu niesamowitego klimatu. Nad wszystkim góruje majestatyczne pasmo gór Taurus. To jedno z najpiękniejszych wybrzeży, jakie mieliśmy okazję zobaczyć.
W Turcji kotwiczy się blisko strzelistych skał, na nadal dość dużej głębokości z długimi cumami wypuszczonymi do lądu. Za pierwszym razem jest to niełatwe, bo wiele osób musi działać razem oraz sprawnie. Nagroda za ten wysiłek? Skały, woda, plaże i dzika natura – w Zatoczce Kóz rzeczywiście widzieliśmy… kozy!
Dni mijały leniwie – od zatoczki do zatoczki, pluskanie w wodzie, joga na plaży, podziwianie gwiazd podczas nocnego bujania na kotwicy. Z racji braku restauracji na lądzie, zaopatrzenie w pierwszy dzień jest kluczowe! Potem codzienne drobne braki uzupełniały lokalne łódki, które pod wieczór przypływały z lodami, kawą i innymi pysznościami – co za serwis 🙂
Gdy przyszło uzupełnić wodę, zawinęliśmy do przeuroczej My Marina w Ekincik. Burza zatrzymała nas tam na dłużej, ale czy 30 żeglarzy może się nudzić? Oczywiście, że nie! SUPy poszły w ruch, kawa po turecku parzona była przez obsługę mariny i przynoszona nam z uśmiechem. Rozmowy i śpiewy przy pomostach trwały do późnej nocy. Idealna okazja na integrację.
Kulminacją rejsu był tradycyjny wieczór tematyczny South Sail Sensation – tym razem w klimacie Arabian Night. Po pokładzie krążył dżin z lampy, egzotyczne rytmy rozbrzmiewały w głośnikach, a konkursy na najlepsze stroje były pełne kreatywności. Zwycięzcy zabrali ze sobą pamiątki rodem baśni tysiąca i jednej nocy.
Na koniec wyprawy czekała załogi jeszcze jedna atrakcja – spływ rzeką z rewelacyjną ekipą z Indos Rafting. Turcja słynie z tego typu atrakcji, ale ta firma jest absolutnie bezkonkurencyjna. Od czasami mrożącej krew w żyłach przejażdżki stromymi zboczami, przez szalony spływ rwącą rzeką, po pyszny posiłek i serię pamiątkowych zdjęć robionych na bieżąco podczas trasy. Każdy element spływu był zorganizowany perfekcyjnie. Każdy wrócił zachwycony, mokry i pełen emocji.
South Sail Sensation to nie tylko żeglarstwo – to wspólne odkrywanie, przygody i niezapomniane wspomnienia. Zapraszamy na kolejne rejsy – kto wie, jakie magiczne miejsca jeszcze razem odkryjemy!
Justyna Orzech